Pamiętacie w dzieciństwie zabawę w dorosłych i udawanie, że pije się kawę? No bo jak nie sięgnąć po łyczek kawy która tak pachniała u mamy w filiżance. Wtedy, nie wiedząc, że po cichu jesteśmy oszukiwane mama ukradkiem sypała nam dziecięcą wersję czyli kawę zbożową.
Sentyment do tej kawy pozostał do dzisiaj, i bardzo często ją sobie robię tylko z mlekiem bo taką lubię najbardziej, w wersji bardziej stawiającej na nogi z odrobiną kawy rozpuszczalnej.
Jakiś czas temu...właśnie zobaczyłam że to już miesiąc, miałam przyjemność uczestniczyć w kolejnych warsztatach, podczas których, mogliśmy się przekonać że kawa Inka może stanowić, przysłowiową kropkę nad i być wykorzystana w bardziej odważnych kulinarnie połączeniach, aniżeli kawa zalana wodą czy mlekiem.
Po raz kolejny mogliśmy się przekonać, że Inka nie jedno ma imię, a to co może nas ograniczać w kuchni to tylko nasza wyobraźnia, dlatego warto nie bać się eksperymentować ,bo tak rodzą się najlepsze pomysły... np. na smażonego kalafiora z Inką z pysznym puree, albo boski cream brule z pieczoną gruszką czy kawa inka połączona ze smothie bananowym.
Dziękuję za zaproszenie Agencji Synertime oraz kolejne inspirujące warsztaty.
Wszystkie zdjęcia dzięki uprzejmości Organizatora.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję, za zajrzenie na mojego bloga.Mam nadzieję, że znalazłaś/eś to czego szukałeś. Będzie mi miło jeśli pozostawisz komentarz. Jeśli chcesz zapraszam do polubienia mojej strony na Facebooku- https://www.facebook.com/KuchniaMarlenity?ref=hl . Pozdrawiam Marlena