niedziela, 6 grudnia 2015

MikołajInki- czyli konkurs z Inką


Hoł hoł hoł, czy są tu grzeczne dzieci?
bo Mikołaj z prezentami do Was leci.
Ma w swym wozie kawy Inki moc,
którą będziecie pić w niejedną, zimową noc.
 Każdy chyba zna smak Inki,
od malucha do starszej BabInki.
A że dziadyga ze mnie stary
i czasem nachodzi mnie na wspomInki 
opowiedzcie mi tutaj swoje barwne  historInki. 
Za co Inke tak lubicie,
czym Wam umila Wasze życie
może mi przepis ktoś zaserwuje?
ja z przyjemnością go wypróbuję.
A za pisanie będą prezenty
to mówię ja, Mikołaj Święty.

Więc pozostań tutaj czytelniku miły
układaj szybko jakieś ładne rymy
a ja z pomocnikami Inką Cię nagrodzimy.

Kochani moi, więc dla  grzecznych i mniej grzecznych "dorosłych dzieci", mam dziś konkurs z kawą Inką.


A teraz trochę formalności.


Konkurs organizuję ja, Marlena, autorka bloga Kuchnia Marlenity, a sponsorem nagród jest marka Inka.

Konkurs rozpoczyna się 06.12.2015r  i potrwa do 17.12.2015r do godz. 23 59.

Do wygrania są dwa zestawy ufundowane przez sponsora a na każdy z nich składa się
8 różnych kaw Inka (4 razy bezglutenowa, 2x z błonnikiem, po jednej z magnezem i wapniem) torba za zakupInki i ceramiczny kubek firmowy.





  Co trzeba zrobić, aby wygrać jeden z dwóch równorzędnych zestawów z nich?

Tak jak w wierszyku, napiszcie mi w poście swoje wspomnienia związane z Inką- moze jakas barwna historie z dziecinstwa, wspomnienie ze swiat, cjakie chwile Wam przypomina, jaką Inkę lubicie najbardziej, może zainspirujecie mnie jakimś przepisem na kawę w nieco innej formie.
A to wszystko niech będzie w formie wierszyka, rymowanki, fraszki, opisu  w formie jaka Wam w duszy gra- ważne aby pojawiły się słowa kluczowe, INKA, WSPOMNIENie (słowa możecie odmieniać).

Do swoich opisów możecie dołączyć oczywiście zdjęcie czy to przepisu czy wierszyka w formie gradiczne i wysłane na maila konkursblog@poczta.fm. Przesłanie zdjęć, jest równoważne z tym, że  wyrażacie zgodę na zamieszczenie ich w galerii na fp Kuchni Marlenity.

Jedna osoba może wygrać jedną nagrodę. Zgłoszenia konkursowe pozostawiajcie pod tym postem. Każdy, może zostawić maksymalnie trzy propozycje, ale wszystkie w osobnych komentarzach, podpisane tym samym nickiem/imieniem.  Zgłoszenia anonimowe nie będą brały udziału w konkursie. Niedopuszczalne jest również zgłaszanie większej liczby prac posługując się fałszywymi danymi.

Zabronione jest umieszczanie prac do których nie posiada się praw autorskich.

 Zwycięzców wybiorę w terminie do 5 dni po zakończeniu konkursu a wyniki ogłoszę w osobnym poście. Laureaci będą  mieć trzy dni  na przesłanie swoich danych, po tym czasie, wybiorę inne osoby.

 Wysyłka nagród odbywa się wyłącznie na terenie Polski, w terminie do 14 dni od otrzymaniu adresów od obydwóch zwycięzców.

Wysyłką nagród  zajmuje się agencją reklamowa Synertime  i uczestnik biorąc udział w konkursie wyraża zgodę na przekazanie potrzebnych danych do wysyłki nagrody.

Dodanie zgłoszenia konkursowego oznacza akceptację niniejszego regulaminu.

O wszelkich zmianach które mogłyby się pojawić,np. ewentualne przesunięcia terminu zakończenia, poinformuję wcześniej w tym poście. 

Będzie mi miło jeśli polubicie mój fanpage, oraz  sponsora, INKI.

Zapraszam do zabawy i życzę wszystkim powodzenia i mam nadzieję że pojawi się wiele smacznych  propozycji:)


W zwiazku z mala liczba zgloszen, konkur zostaje przedluzony do 17.12.2015.

35 komentarzy:

  1. kawa Inka mi się wspominka jak nie było młynka :)
    piły dzieci i dorosli , potem wszyscy szybko rośli
    do wyboru , do koloru ,smaczna , zdrowa ,wyborowa :)
    gdy się kończy wszyscy wołają "jak , to nie ma INKI ?? "
    maja wtedy nie tegie minki

    OdpowiedzUsuń
  2. dla chłopczyka i dziewczynki pełen kubek smacznej INKI
    wtedy każdego bierze na wspominki
    wspominają swe poranki z rogalikiem i z inką filiżanki
    było słodko i przyjemnie i głos Mamci brzymiał przyjemnie

    OdpowiedzUsuń
  3. Kuchnia Marlenity zapodaje na swoim blogu konkursik wyśmienity. Wygrać można pyszny zestaw kawy Inka,oj ucieszy sie rodzinka. Bo my kawę tę bardzo lubimy i często jej smakiem się cieszymy. Duzi z dzieciństwa ją pamiętają i z rozrzewnieniem babcię wspominają, które im kubki Inki do śniadania podają. Mali zatem wielce ucieszone miny mają, bo z rodzicami do kawy przy stole zasiadają. To jest właśnie wielka zaleta kawy Inka ,że jej smakiem cieszy się cała rodzinka.

    OdpowiedzUsuń
  4. Z kuchni Marlenity Inką zapachniało i od razu mi się dzieciństwo przypomniało...
    Dorastałam w chłopięcym towarzystwie: mam brata, samych kuzynów, a i towarzyszem dziecięcych zabaw równiez był chłopiec z sąsiedztwa, z którym do dziś łączy mnie przyjaźń z 30 letnim już stażem :-) zabawa w policjantów i złodziei, bandytów, łobuzerskie wyprawy po zakazanych terenach, chłopięce zabawki i nawet chłopięce klocki lego to świat mojego dzieciństwa. W takim towarzystwie dorastałam i takie zabawy były bliskie mojemu sercu. Nawet gdy byłam mała a Babcia chciała kupić mi prezent urodzinowy w postaci ślicznej spódniczki, skrzywiłam się tylko i poprosiłam o... Lego Technic :-)

    były jednak takie momenty kiedy rodziła się we mnie mała kobietka. Wyciągałam wtedy mamine szpilki, falbaniastą spódnice, klipsy i korale. Mama pozwalała nawet pomalować się wtedy szminką (do dziś zachowało się moje zdjęcie, na którym pozuję w kreacji z maminej szafy: fioletowej bluzce, różowej zwiewnej długiej spódnicy i różowych sandałach na szpilce, za duzych o kilka rozmiarów, z całej kreacji miałam do tego swoje...skarpetki - FIOLETOWE, zeby były pod kolor i pasowały do reszty stroju, hahaha! taka byłam mała modnisia).

    Pamiętam, że podczas jednej z takich przebieranek poprosiłam mamę, żebyśmy się pobawiły w damy... Takie prawdziwe, które spotykają się na pogaduszki przy ciachu i popołudniowej kawie. Mama wyciągnęła swoje eleganckie kawowe filiżanki, kwiecista serwetę i usiadłyśmy przy stoliku, oczywiście trzymając nogę na nogę (co okazało się zupełnie niepraktyczne, bo spadały mi ze stóp mamine szpilki, ale jak na damę przystało - nie dawałam po sobie nic poznać, przytrzymując kurczowo buty palcami). Oczywiście i ja musiałam mieć kawę w swojej filiżance - więc mama zaparzyła dla swojej małej damy właśnie kawę INKĘ.
    To moje najmilsze wspomnienie związane z ta kawą. Zresztą, do dziś je obie przypominamy, gdy przyjeżdżam w odwiedziny do rodzinnego domu i zasiadamy z mamą na pogaduszki przy kawie. I wtedy mama zaczyna: "a pamiętasz naszą zabawę w damy..." :-)

    Pozdrawiam serdecznie
    andziullina

    OdpowiedzUsuń
  5. Anonimowy13:42

    Gdy nadchodza mnie wspominki,
    Przywoluje w swej glowie smak i zapach Inki.
    Ona z pieknymi chwilami mi sie kojarzy,
    I mam nadzieje ze to wszystko sie przydarzy.
    Marlenity do konkursu namawia, bo to swietna jest zabawa

    Pozdrawiam Gosia T.

    OdpowiedzUsuń
  6. Anonimowy12:21

    Smak dzieciństwa, do spółki z pajdą chleba ze śmietaną i cukrem - mmmm pyszne wspomnienie wakacji na wsi! Cóż, dzieciństwo minęło bezpowrotnie, teraz jak myślę o takim posiłku to aż tyję od samego myślenia ;)
    Inkę w pewnym momencie także wyeliminowałam... zastąpiła ją mała czarna, bardzo mocna i gorzka! To był mój rytuał, chwila oderwania się od pracy. Był... no właśnie.
    Kilka miesięcy temu zostałam poniekąd zmuszona do ponownego sięgnięcia po popularną zbożówkę. Kontrolna wizyta u lekarza nie zapowiadała takiego przewrotu w moim życiu. Nic nie wskazywało na to, że moja "mała czarna" przyjaciółka będzie musiała się usunąć w cień... "Ma pani wrzody" do dziś dźwięczy mi w uszach... Byłam zdruzgotana, czułam jak ziemia usuwa mi się spod nóg! I co teraz? Pierwsza myśl "nigdy więcej kawy?" Jak żyć? ;)
    Wracając do domu od niechcenia zajrzałam do sklepu "chociaż sobie popatrzę na te pękate opakowania życiodajnych ziaren". Idąc do kasy mignęło mi kolorowe opakowanie znane sprzed lat... "a co mi tam, wezmę". No i wzięłam! Okazało się, że spienione mleko i posypka z cynamonem może zdziałać cuda i ze zwykłej zbożówki zrobić prawdziwą "latte" niczym w kawiarni! Dziś delektuję się Inką razem z mężem, który także pokochał na nowo jej smak! Smak inki przywołuje wspomnienia beztroskich dni, smak doskonały, pianka ta sama... zimą dorzucam korzenne przyprawy. Jest dobrze, a mój żołądek odpoczywa :)
    Niech żyje Inka!

    pozdrawiam
    Justyna
    justyna.m@op.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonimowy01:30

      a ja teraz doczytałam, że anonimowe zgłoszenia nie biorą udziału... ale jak mam wpisać imię skoro nie mogę/nie chcę tworzyć nowego konta?? :(

      Usuń
  7. Kawa Inka to dla mnie magiczna nić, która łączy pokolenia, a wspomnienia związane z tą kawą, to podróż po moim świecie, którego już częściowo nie ma. Niczym obrazki w kalejdoskopie przesuwają mi sie przed oczami obrazy prababci z piekną zdobioną różyczkami filiżanką, w której codziennie o 9 rano piła własnie Inkę, zawsze w fotelu otulona beżowym kocem, pamiętam Jej coraz bardziej drżące ręce przytrzymujące malutkie uszko pięknej filiżanki i ten wówczas magiczny dla mnie zapach, który unosił się w pokoju... Kolejny slajd, to ta sama filiżanka, ale już w rekach mojej Babci, na tym samym fotelu... pamietam ówczesne opakowanie Inki - małe, kwadratowe pudełeczko, które dla mnie uosabiało tajemnicę, i ten zapach, który niezmiennie unosił się o poranku w pokoju... Obraz trzeci, to znowu ta sama filiżanka, ten sam zapach i moja Mama w tym samym fotelu, a wiele lat później ja sama w fotelu obok Mamy, tym razem już ze swoją własną filizanką i... tajemniczym lokatorem w brzuchu;) Inka to dla mnie część historii mojej rodziny, to siła tradycji, moc wspomnień, wiele wzruszeń i nieodlączna filiżanka - one obie są w mojej rodzinie od pokoleń...

    Montana

    OdpowiedzUsuń
  8. Anonimowy07:28

    Kiedy byłam małą dziewczynką....,
    nie rozstawałam się z kawą Inką:).
    Gdy było mi smutno i źle,
    babcia Zenia smażyła racuchy na maśle
    i z kawą Ineczką na śniadanie serwowała mi je.
    Był to mój zestaw obowiązkowy,
    który czasami zabierałam nawet do szkoły!
    Zapach parzonej Inki unosił się w powietrzu,
    i szybko zapominałam o całym nieszczęściu!
    Dziś jako dorosła kobieta,
    nadal wolę babcinego racucha od kotleta.
    Wspomnienie dzieciństwa i zapach parzonej Inki sprawia,
    że humor mi się od razu poprawia!:)

    Pozdrawiam serdecznie
    Paulina
    e-mail: paulka820@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  9. Siedzi na łóżku smutna dziewczyna, siedzi i płacze oraz wspomina...Wspomina lata gdy była dziewczynką a babcia na wsi raczyła ją Inką....Inka to kawa zbożowa przecież, czarna i zdrowa to chyba wiecie...W każdym wspomnieniu pięknego lata, Inka dziewczynie wciąż się przeplata...Babcia robiła najlepszą kawę bo traktowała to jak zabawę...Szkoda że babci już nie ma z nami lecz pijąc Inkę ją wspominamy.


    Pozdrawiam
    Edyta
    edytka.ed@vp.pl

    OdpowiedzUsuń
  10. Anonimowy09:13

    Co prawda nie rymuję, ale wspomnienie z Inką przesyłam.
    Działo się to już ta dawno temu, że nie pamiętam ani roku, ani nawet jego pory, za to najważniejszego wątku historii
    nie zapomnę nigdy. Do domku obok wprowadziła się nowa sąsiadka, bardzo miła kobieta i w pierwszy weekend jej bytności
    zaprosiłam ją na kawę i ciasto. Upiekłam pyszny drożdżowiec, a sąsiadka pozytywnie zaskoczyła pyszną roladą śmietankową.
    Do ciasta oczywiście popijałyśmy Inkę. Ja nie słodzę, za to sąsiadka nie żałowała cukru i mleczka do kawy.
    Rozmowa była bardzo przyjemna, jednak sąsiadka sprawiała wrażenie bardzo speszonej.
    Przez kilka kolejnych tygodni nie miałam z nią kontaktu.
    Aż nie usłyszałam od innej sąsiadki, że bardzo niemiło potraktowałam zaproszoną panią.
    Nie wiedziałam o co chodzi.
    Wtedy zaczęłam kojarzyć fakty. Zaraz przed przyjściem sąsiadki potłukłam sporą solniczkę i żeby szybko sprzątnąć rozsypaną
    sól wsypałam do cukierniczki.
    Jak się okazało mąż później też zamiast posłodzić posolił swoją kawę. Zaraz kupił nową solniczkę, szybko przesypał sól
    i oboje zapomnieliśmy o tym "drobnym" incydencie.
    Gdy zrozumiałam co się stało upiekłam tort czekoladowy i odwiedziłam nową sąsiadkę z przeprosinami.
    Na szczęście zrozumiała całą sytuację.
    Przyjaźnimy się do dziś :)
    Pozdrawiam
    beacia1978@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  11. Kiedy byłam małą dziewczynką nie rozstawałam się z inką i przynosił mi ją Mikołaj święty bo wiedział że to prezent nie ugięty.Inka zawsze humor mi poprawiała i nawet gdy płakałam była lekiem na me dziecięce smutki kiedy ją piłam strach robił się taki malutki że pękał jak bańka mydlana i znów wychodziło słonko i pojawiał się uśmiech na twarzy od rana "nie smuć się moja kochana"powtarzała moja mama.Kawy inki smak i zapach pozostał ze mną do dziś na me smutki jest lepsza niż pluszowy śliczny miś bo kiedy jest mi smutno i źle,piję Inkę i na sercu robi się lżej :)Kawa inka to moje dzieciństwo,magiczny lek na wszystko i z biegiem lat została naszą tradycją.

    OdpowiedzUsuń
  12. Marlenity kuchnia wspaniała, wspomnienia z Inką mi przywołała.
    Dawno to było, czas jakiś temu, gdy mała Marta lat nie miała tak wielu.
    Za rzeczką, za górką,w małym domku Ciocia Marysia pomieszkiwała
    i kawę Inkę swym gościom ochoczo serwowała.
    Na piecu, w garnuszku stał ów cudny napój, zimny gdy żar lał się z nieba, gorący- gdy ogrzać się było trzeba.
    Ten zapach, aromat do dziś mam w pamięci i chwile spędzone beztrosko,
    Chciałoby się wrócić tam na wieś do Cioci, poczuć się znowu,jak wtedy-bosko.
    Może, po latach, smak Inki to sprawi, że będę w radości się pławić:)

    Pozdrawiam!
    martuchaa.g@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Anonimowy10:30

    Dzięki Ince z uśmiechem na twarzy wracam do wspomnień o śniadaniach wielkanocnych z dzieciństwa. Mama szykowała śniadania, Tata dekorował duży okrągły stół, a my z Siostrą pomagałyśmy. Na koniec gdy wszystko już było prawie gotowe Tata przygotowywał kawę Inkę i każdy dostawał ją w swoim ulubionym kubku. Jako dziecko nie przepadałam za smakiem kawy Inki, ale w ten świąteczny czas nabierała zupełnie innego, wyjątkowego aromatu. Czułam się wtedy przy stole już taka duża, bo mogłam przecież pić kawę ;) Z chęcią wróciłabym do tych miłych chwil. Do Wielkanocy jeszcze daleko, ale może uda mi się zaparzyć Inkę dla siebie i Męża po wigilijnej kolacji. Zwłaszcza, że to będą nasze pierwsze święta odkąd jesteśmy małżeństwem :) nadeszła pora na nowe wspomnienia :)
    Pozdrawiam :)
    Marta Górecka
    marta.gorecka3@onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  14. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  15. Anonimowy13:40

    Jestem stara. Taka stara, że pamiętam jeszcze czasy,
    w których INKA oznaczała w Polsce nie lada frykasy.
    W PRL - ojczyźnie dziwnych wynalazków taka kawa
    mogła się cudem prawdziwym wprost ze Skawiny wydawać.

    A dla mnie - dziecka, co miało latek nieco ponad dziesięć -
    jej pierwsza wizyta w domu była (wieść rodzinna niesie)
    wydarzeniem epokowym. Przecież KAWA była tabu!!!
    Była tylko dla dorosłych, co kochają ją na zabój...

    I nagle - pamiętam do dziś - w naszej wiejskiej chatce małej
    pojawia się dziwna puszka. A w niej - cudo doskonałe!
    I dopiero w imieniny mamine - rzecz w domu święta -
    doznałam tego zaszczytu. W GRONO DOROSŁYCH PRZYJĘTA!

    Postawiono mi przed nosem kubek parujący jeszcze...
    Pamiętam, do dziś pamiętam, że z wrażenia miałam dreszcze!
    Pierwszy łyk i zaskoczenie - delikatny smak, aromat
    lekko prażony... do dzisiaj w sercu nikt go nie pokonał!

    Podpijałam czasem wcześniej kawy rodziców po łyku,
    ale była wręcz paskudna, paliła kwaskiem w przełyku,
    a INKA - ach, jak dorosła, dumna i dystyngowana
    czułam się, pijąc ją wtedy... Jak się ze mnie śmiała mama... :)

    I wiecie co? Tak do dzisiaj, gdy czuję INKI aromat,
    powraca we mnie uczucie, że zostałam wyróżniona,
    że ta chwila, kiedy wargi zanurzam w gorącej cieczy,
    to jest moment wyjątkowy. Żaden kawosz nie zaprzeczy! :) <3

    Ten sam rytuał poznały zresztą później moje dzieci
    i tak kolejna dekada w INKI towarzystwie leci,
    a ja wciąż kocham się rano lub popołudniu napawać
    każdym jej łykiem... Cudowna jest moja INKOWA kawa! :)

    Mirka Wawrzyniak
    wawrzyniakmirka@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  16. W zeszłą Wigilię przyszła rodzina.
    Dobrą nowinę im ogłosiłam:
    Pod sercem mym zagościł
    Skarb maleńkiej wielkości.
    Radości nie było końca.
    Toż to nowina pełna słońca.
    Lecz dnia następnego, w porze deseru,
    Zostałam zrugana przez bliskich wielu.
    Gdy słodki sernik zajadałam
    I filiżankę z kawą do ust zbliżałam
    Krzyknęli wszyscy: Dla bezpieczeństwa
    Stop z Kawą! Nie truj maleństwa!
    I teraz mnie oświeciło, że bez kawusi
    Dziewięć miesięcy ciało me obyć się musi.
    Jak żyć? Kawa u mnie codziennie gościła.
    I tak oto radość w wielkie nieszczęście się zamieniła.
    Z pomocą przyszedł mężulek drogi,
    Przynosząc słoik INKI- niedrogi.
    INKA dawną radość przywróciła
    I w moim menu na dobre zagościła.
    WSPOMNIENIE bardzo to radosne,
    Jak INKA przywróciła w życiu mym wiosnę.
    Teraz czekam tej chwili,
    Gdy mój maluszek cicho zakwili
    I powie: Mamo, dasz mi tej pysznej kawy,
    Która zapewnia wiele zabawy,
    Która INKĄ się zowie, którą się pije na zdrowie,
    Którą pamiętam z Twojego brzucha
    I która sprawia, że masz uśmiech od ucha do ucha?


    Agata
    konsultacjeaktorskie@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  17. Wstyd się przyznać, ale jak byłem mały to zawsze myślałem, że INKA nie jest z Polski tylko z Ameryki Południowej i że sami Inkowie ją przygotowują. Jak dostawałem ją na koloniach do picia to było to dla mnie takie święto jak pomarańcze na święta! Teraz jak widzę INKĘ w sklepie to uśmiecham się pod nosem na to wspomnienie :)

    Pozdrawiam serdecznie,
    Kuba
    jakubencjusz@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  18. Jak ja kocham kawę Inkę!
    Wspomnę o niej odrobinkę,
    bo już w szkole ją pijałam,
    kiedy jeszcze była mała.
    Cóż rzec, miłe to wspomnienia.
    Świat się przecież szybko zmienia...
    Ale są wartości stałe,
    w smaku jakże doskonałe.
    Kubek Inki i drożdżówka...
    To był wybór godny króli,
    który szkolne perturbacje
    swoim smakiem wnet utulił.
    Dziś drożdżówka, to niestety
    produkt wielce niewskazany.
    Bo restrykcja ministerstwa
    nałożyła swe szlabany.
    Ale w domu można wszystko.
    Dzielić ciastem, Inką gościć,
    I mieć z tego też powodu
    ogrom smaku i radości.
    Jak przed laty, tak i dzisiaj,
    dobra kawa zbliża ludzi.
    Inka z mlekiem, Inka z miodem,
    do rozmowy wnet pobudzi.
    Muszę także, przy okazji,
    jedno przytoczyć wspomnienie...
    Właśnie przy kubeczku Inki zakochałam się szalenie.
    Rzecz się działa na kolonii,
    tam poznałam westchnień obiekt,
    który swoją kawę Inkę siorbał czule przy rozmowie.
    Pierwsza miłość w tle z kawusią.
    Randki były na stołówce.
    A do Inki zakochani zagryzali po drożdżówce.
    Uśmiecham się na wspomnienie tych cudownych
    chwil nad morzem.
    Pijąc Inkę oczywiście,
    bo inaczej być nie może...

    Pozdrawiam Anita Barbara
    Lubię na FB jako Barbara P.

    OdpowiedzUsuń
  19. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  20. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  21. Z INKĄ mam historię małą chociaż bardzo roześmianą.
    Raz z samego ranka wstaję, patrze co na sniadanie mi mama podaje.
    Zaparzyła Kawe INKA, a mi się usmiechła minka.
    Zawsze rankiem ją popijam, i mi dzień wspaniale mija.
    Żeby więc dzień miło zacząć przy filiżance INKI musisz zasiąść.

    Kamil, kamilo0230@interia.pl

    OdpowiedzUsuń
  22. Z INKĄ mam historię małą chociaż bardzo roześmianą.
    Raz z samego ranka wstaję, patrze co na sniadanie mi mama podaje.
    Zaparzyła Kawe INKA, a mi się usmiechła minka.
    Zawsze rankiem ją popijam, i mi dzień wspaniale mija.
    Żeby więc dzień miło zacząć przy filiżance INKI musisz zasiąść.

    Kamil, kamilo0230@interia.pl

    OdpowiedzUsuń
  23. Moja historia z Inka zaczęła się już jakiś czas temu, dokladnie we wrześniu 2011 roku. Wspominam ten czas bo wtedy po raz pierwszy zobaczyłam na teście ciążowym upragnione 2 kreseczki. Od tej pory dzień bez Inki dzień stracony. Najpierw 9 miesięcy ciąży, później 2,5 roku karmienia piersią i ... po raz drugi 9 miesięcy aż do teraz gdy synek ma już 7 miesięcy. Choć nie karmię już piersią nadal popijam Inke często nawet razem z córką, która też się nauczyła ja pić. Zawsze pijąc Inke wspominam ten czas, kiedy początkowo z konieczności, a później i teraz już ze smakiem piję kawę. Ot taka moja "dzieciowa" Inkowa historia. Bo to dzięki dzieciom ja=mama pokochałam jej smak.

    OdpowiedzUsuń
  24. Anonimowy23:27

    Smak Inki to dla mnie czas dzieciństwa i wakacji spędzonych u babci na wsi. Codzienne śniadania - kawa Inka z mlekiem i pieczone placki podawane z dżemem. Śniadanie jadaliśmy przy otwartym na oścież oknie - z widokiem na ogród babci. Wakacje spędzałam najczęściej z kuzynami i kuzynkami. I tak jadaliśmy te smaczne śniadania, które nam dawały sił na codzienne przygody:). I za każdym razem gdy piję kawę Inkę mam w głowie obraz mojego kuzyna, który nigdy nie przepadał za tym napojem, a zawsze miał obiekcje, żeby powiedzieć to babci by nie sprawić jej przykrości. Wypijanie przez niego kawy kończyło się zwykle niestety na jednym ruchu ręki - zawartość kubka nagle znajdowała się w ogrodzie, a że pod oknem rosły kwiaty, mleczne ślady nadawały im nowego wyglądu. Pewnego dnia sąsiadka babci z troski o jej kwiaty dopatrzyła się na liściach białych mlecznych plam. Szybko na jaw wyszło, że nie jest to żadna choroba kwiatów a kawa Inka. Po tych ponad dwudziestu latach od tamtego czasu - wspomnienie to jest jednym z przyjemniejszych kawowych. Choć wtedy do śmiechu nam nie było :))) Pozdrawiam,
    Ania (sticzusia@gmail.com)

    OdpowiedzUsuń
  25. inkowapani12:24

    Idą święta więc z rodzinką
    zasiądziemy pod choinką.
    Jak co roku gwar od rana
    bo choinka nie ubrana
    A tu tyle jest hałasu
    Na nic nigdy nie ma czasu
    I choć wiemy że zdążymy
    To się dużo o robimy
    Karp smażony i ziemniaki
    -szybko obieraj buraki
    Kompot z suszu nastawiony
    Każdy patrzy zadziwiony
    I makowiec już wyrasta
    Wszędzie czuję zapach ciasta
    Wszyscy świętować by chcieli
    Pierwszą gwiazdkę już ujrzeli
    A pod stołem leży sianko
    dzieci stoją za firanką i wpatrują oczka swoje
    wzruszające to nastroje,
    kiedy zbiera się rodzina
    i kolędą rozpoczyna- bóg się rodzi moc truchleje
    ale cóż to, co się dzieje
    każdy w duchu ma nadzieję,
    że w tę noc co sprawia cuda
    Bóg go zmieni, że się uda.
    I przeminą wszelkie troski
    I otrzemy sobie noski przytulając się wzruszeni
    -niechaj wszystko na lepsze się zmieni
    Każdy szczęśliwy jest taki
    Po domu pędzą dzieciaki
    Uśmiechamy się co chwilkę
    Mamo proszę nalej mi pyszną inkę
    W tym magicznym pięknym dniu nie
    Może jej zbraknąć tu!
    dokąd sięgam wspomnieniami,
    Ink zawsze była z nami.

    Pozdrawiam serdecznie i życzę wesołych świąt!

    mail smakism@interia.pl

    OdpowiedzUsuń
  26. inkowa pani12:33

    Kiedy widzisz że kolega pędzi kawę sobie nalewa
    To zawołaj wracaj kłusem serce nie jest autobusem
    Nie zajedziesz za daleko pijąc 3 kawę –wiedz to!
    Bo w tym wszystkim tkwi przyczyna
    W kawie drzemie kofeina
    Co pobudzi cię na chwile
    Lecz zabierze zdrowia tyle.
    Co innego przeciecz znamy?
    Wspominają nasze mamy
    Każdy chłopiec i dziewczynka
    Wie, że najlepsza jest INKA
    Do deseru do popicia
    Jej smak smakiem twego życia
    Daje on radości tyle
    W dzieciństwa przenosi chwile
    Więc nie zwlekaj z tym zakupem
    Zanim padniesz tutaj trupem Od nadmiaru kofeiny
    Zmień nawyki styl rodziny
    Smak inki jest równie boski
    Zastępuje wszystkie troski.
    Piją duzi piją mali
    Wszyscy Inkę pokochali

    GDY SCHORZENIA MASZ ZBŻOWE
    I TYLKO ZACHODZISZ W GŁOWĘ
    ZE CELIAKIA HASHIMOTO
    PIJ BEZGLUTEN NO I OTO PRZEPIS WYŚMIENITY

    SKOCZ DO KUCHNI MARLENITY
    TAM WSKAZÓWEK ZNAJDZIESZ PARE
    ZROBISZ CIASTO DOSKONAŁE
    ZASTOSOWAŃ INKI JEST BEZ LIKU
    NIE OCIĄGAJ SIĘ I PIJ Z INKĄ SMACZNIE DŁUGO ŻYJ

    mail s....sm@interia.pl


    OdpowiedzUsuń
  27. Anonimowy12:44

    W pewnej bajce mama świnka
    Na mnie mówią mama INKA
    BO codziennie zawsze z rana dzień zaczynam od sniadania,
    Którego podstawę znacie, więc mnie o nią zapytacie?
    A ja mówię kawa INKA
    I każdemu rzednie minka.
    Wspomnieć tutaj mi wypada, że bez INKI dzień przepada
    Jej aromat boski taki
    Trafi w gust nie byle, jaki.
    Więc gdy tobie cieknie ślinka wstawiaj wodę –będzie inka
    Od jej smaku nie utyjesz lecz poczujesz to, że żyjesz
    Bo i magnez w sobie ma-kawa inka o nas dba.
    Kawa inka to jest ta!

    Ania S.

    OdpowiedzUsuń
  28. inkowapani12:47

    Gdy na dworze śnieg popada
    Frajdę dzieciom zapowiada
    Już gotowe są saneczki
    Będzie śmiech nie z tej beczki
    Bo wspaniale jest się cieszyć
    Kiedy nie musisz się spieszyć?
    Lecz napawasz się przyrodą
    Żyjesz w zgodzie z samym sobą
    To do zdrowia się przyczynia
    jak nie jedna witamina
    Więc nie marnuj czasu swego
    Ubierz czapkę mój kolego
    Biegaj baw się doskonale
    tablet nie ma takich palet
    trzymaj formę w każdy dzień-
    nie bądź taki straszny leń.
    A gdy wrócisz do swej chaty
    Inkę wypij zamiast herbaty,
    Ona przywoła piękne wspomnienia
    Z nią zawsze życie w przyjemniejsze się zmienia!
    Weź po dwie łyżeczki Ineczki,
    i nasyp jej raz dwa w szklaneczki
    zalej mleczkiem gorącym
    i miej humor rozbrajający:)

    Pozdrawiam serdecznie.



    OdpowiedzUsuń
  29. Stanisław Grajek12:49

    Moje najpiękniejsze wspomnienie o Ince, to drożdżowe ciasto i wielki kubek Inki na mleku serwowany przez moją babcię.ahhh to były czasy.

    OdpowiedzUsuń
  30. Iga W.13:15

    Inka doskonale smakuje
    i do wspomnień prowokuje
    Więc zabierz swoją kawusię,
    i odwiedź swoją mamusię.
    Ona przyrządzi Ci napój boski,
    że wnet Ci minął wszelkie troski.

    OdpowiedzUsuń
  31. Mirella Wróbel13:51

    A ja Inkę wspominam jako moją kawę dla dorosłych gdy byłam dziewczynką. Urosłam, a kawa jest nadal ze mną... i czuje się jak dziecko:)

    OdpowiedzUsuń
  32. Wspominam ciepło pewne wydarzenie,
    w mieście Kraka działo się to wspomnienie.
    Odwiedzili mnie znajomi starzy, nie widzieliśmy się lat kilka,
    znajomi zza oceanu, szybkie przywitanie, uściski, mija tak dłuższa chwilka.
    Przyjaciele są szczęśliwi, bo Krakowem fascynacja,
    ja ich chętnie oprowadzę, to pokażę a tam wskażę, prosta przewodnicza fascynacja.
    Nadszedł wieczór, pękło w ogródku pokali sążnych kilka, wspomnień przewiniętych jeszcze więcej,
    patrzymy na zegarek, za niedługo świta, więc do spania udajemy się czym prędzej.
    Poranek lekki nie był, trzeba wspomnieć że miał w sobie sporo z Sahary,
    szybko wstaję i odwiedzam piekarnię i spożywczy, on ma w sobie coś z oazy.
    Otwieram drzwi do domu, klucz zawieszam na haczyku,
    wbijam się do kuchni, wstawiam czajnik z wodą na piecyku.
    Mijam półki, z jednej biorę Inkę,
    sypiąc kawę do kubka patrzę kątem oka na choinkę.
    Po cichutku przyjaciół budzę, na śniadanie zapraszam,
    u nich też poranek ciężki, główka boli, śniadanie zaraz gościom dogram.
    Jeszcze parę kroków, szybko śmigam do lodówki,
    otwieram i szybko się rozglądam, biorę mleko z półki.
    Czajnik gwiżdże, czas na kawy Inki zalewanie,
    jeszcze chwila, pierwszy łyk i jestem w błogim stanie.
    Goście biorą łyka, chwila ciszy, czy coś nie gra?
    Mówią - "Pyszna kawa! Ten kacyk zaraz z nami przegra!"

    Pozdrawiam serdecznie!
    gfk019@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  33. Anonimowy12:46

    dziś już chyba powinny być wyniki?

    OdpowiedzUsuń
  34. już są anonimie. Zazwyczaj osobami zainteresowanymi są konkretne osoby anonimów nie biorę pod uwagę- więc grzecznie byłoby się podpisać.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, za zajrzenie na mojego bloga.Mam nadzieję, że znalazłaś/eś to czego szukałeś. Będzie mi miło jeśli pozostawisz komentarz. Jeśli chcesz zapraszam do polubienia mojej strony na Facebooku- https://www.facebook.com/KuchniaMarlenity?ref=hl . Pozdrawiam Marlena